wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 1

Słyszę głos... Znajomy głos. Jednak nie mogę sobie przypomnieć do kogo on należy. Otwieram oczy, ale widzę za mgłą postać, która siedzi przy mnie. Czuję jak dotyka mą dłoń. Mrugam kilka razy, aż zauważam blondynkę. Teraz jestem już pewien, kto to.   
Odzywam się zachrypniętym głosem: -Agnieszka?
Podskoczyła na krześle, pewnie o czymś myślała. -Tak to ja, przyjechałam do Ciebie. - mówi zachrypniętym głosem wymuszając uśmiech.
-Jak się czujesz? 
-W miarę, ale boli strasznie... - wskazałem na nogę.
-Lekarze mi powiedzieli, ze wszystko poszło tak jak zaplanowali.
-Mówili coś jeszcze? 
-Że teraz będzie rehabilitacja. Nie wiadomo ile potrwa. 
-Tak, tego mogłem się domyślić. Kochanie? - zapytałem nagle.
 Agnieszka spojrzała na mnie, bo wcześniej wodziła wzorkiem, gdzie indziej.
-Tęskniłem za tobą bardzo - uśmiechnąłem się. - Nareszcie jesteś tu, jesteś przy mnie. 
-Ja też za Tobą tęskniłam.-uśmiechnęła się i zalotnie założyła opadający kosmyk za ucho. 
-Uwielbiam jak tak robisz. Zauważyłem, że lekko się uśmiechnęła. - Twój uśmiech też, możesz go pokazywać częściej?
W tej chwili wszedł lekarz, a Agnieszka wyszła z sali. Wbiłem wzrok w lekarza i czekałem, aż coś powie. Po jego minie nic nie mogłem wyczytać, czy jest dobrze, czy źle. Ale chyba ok, jak mówiła moja partnerka.
W końcu się odezwał. Powiedział mi dokładnie to samo, co usłyszałem przed chwilą. No i to, że czeka mnie długa droga. Dobrze o tym wiedziałem, jednak sprawiło mi to ból i przykrość.
Lekarz zapytał jeszcze jak się czuję i później wyszedł. Odrzuciłem szybko te czarne i rozpaczliwe myśli, bowiem zaraz po lekarzu w sali zjawiła się żona.
Promiennie się do niej uśmiechałem, ale ona nawet nie raczyła tego odwzajemnić.
-Aguś, dlaczego jesteś taka smutna? Uśmiechnij się.
-Łukasz dobrze wiesz ile pracuje. Jestem po prostu zmęczona. 
-Nie spałaś nic w locie?

-Wiesz dobrze, że nie lubię spać podczas latania.
-Może pojedź do hotelu i odpocznij?
-I znowu będziesz miał pretensje, że nie jestem przy Tobie?
-Aguś nie kłóćmy się. Jedź, zjedz,odpocznij i jutro się zobaczymy.
Kiedy wstawała zadzwoniła jej komórka. Wyjęła ją szybko z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Odrzuciła połączenie.
-Łuki to ja idę. Do jutra. - schyliła się i pocałowała w policzek.
Przyciągnąłem Ją do siebie i pocałowałem w usta, namiętnie i zachłannie. Nie oddała go,  tylko odepchnęła mówiąc: Łukasz nie tutaj. 
-Ale przecież chciałem Cię tylko pocałować. Przecież to nic złego, tyle się nie widzieliśmy, to chociaż na pożegnanie chciałem poczuć znów smak Twoich ust.
-Idę, cześć.- odpowiedziała i wyszła.
Pewnie jest zmęczona-pomyślałem. Przymknąłem oczy, ale nie na długo, bo usłyszałem ponowne otwieranie się drzwi. Myślałem, że czegoś zapomniała, ale pomyliłem się. Przyszedł Andrea.
-I jak się czujesz? Lekarze mówią, że wszystko poszło dobrze. Cieszy mnie ta wiadomość - puścił mi oczko.
-Mnie też, ale niedługo rozpocznę rehabilitację. To będzie koszmar! 
-Łukasz nie możesz się zniechęcać ani poddawać.
-Wiem trenerze, ale to będzie okropne. Te ćwiczenia i ból przy tym.
-Kto jak nie Ty-zaczął się śmiać. - Wierzę w Ciebie. 
-Dziękuję, a długo trwała operacja? Bo lekarz zapomniał mi o tym powiedzieć - zapytałem ciekawy. 
-8 godzin - oznajmił.
-Tak przypuszczałem.
-Trenerze, a co jeśli nie będę mógł uczestniczyć w rozgrywkach ligowych?
-Łukasz nie mów tak nawet. Nie chcę tego biadolenia słyszeć. Na razie musisz się skupić na rehabilitacji.
-Racja.
-Nie będę Cię męczył, odpocznij sobie jesteś świeżo po operacji, pewnie chcesz pobyć sam, bo widziałem, że żonę wygoniłeś- zaśmiał się.  
-Tak, faktycznie. Zmęczony jestem. Dziękuję za odwiedziny.
-Nie ma za co. Jutro przyjdę z Janem. Odpoczywaj, do jutra.
-Miłego dnia życzę.-wyszczerzyłem zęby. 
Gdy tylko drzwi się zamknęły usnąłem.

Codziennie dostawałem SMS-y, telefony od kolegów z drużyny, a nawet od Winiara. :) Żona odwiedzała mnie dość często, tak samo jak Andrea czy Jan. Przez cały tydzień leżałem w łóżku i przychodzili do mnie lekarze, by sprawdzić czy dobrze jest z nogą, czy się goi itp.
W końcu usłyszałem upragnione: Panie Łukaszu, możemy już Pana wypisać do domu. Skontaktowaliśmy się z Kliniką w Moskwie, tam będzie Pan uczęszczał na rehabilitacje, a także badania kontrolne.  Przesłaliśmy też wyniki badań i zdjęcia nogi do klubu i do kliniki. Proszę się o nic nie martwić. Tylko na Pana głowie jest to, aby pilnować terminów konsultacji lekarskich a także ćwiczyć podczas zajęć rehabilitacyjnych.
Podziękowałem za wszystko lekarzowi i zacząłem się pakować, dzwoniąc w międzyczasie do rodziny i przyjaciół. Pakowanie sprawiało mi trochę trudności ponieważ ciężko, było mi coś sięgnąć. Szybko się zmęczyłem, zadzwoniłem po Agnieszkę i poprosiłem, aby przyjechała mi pomóc. Powiedziała, że jest zajęta bo bukuje bilety do Moskwy. Nie nalegałem już więc powiedziałem, że dokończę się pakować i zadzwonię po taksówkę. Podjechałem po nią do hotelu, a później pojechaliśmy na lotnisko. Milczała przez całą drogę. Na prawdę jej nie poznawałem, zawsze była taka wygadana, uśmiechnięta, a teraz? Jak inna kobieta.
Na lotnisku czas zleciał szybko, ponieważ miałem trudności z płynnym i szybkim poruszaniem się.
Głupio mi trochę było, że czasami Agnieszka musiała nieść moją torbę.
Gdy wsiedliśmy do samolotu było już lepiej. Agnieszka była zmęczona i zasnęła mi na ramieniu. Była taka bezbronna. Wyjąłem bluzę z torby podręcznej i przykryłem ją. Ja sam włożyłem słuchawki do uszu i słuchałem muzyki przez cały lot, bo nie miałem jak czytać książki. Ale wcale nad tym nie ubolewam, nie przeszkadza mi to ani trochę, każdy lot mógłbym przeżyć z nią.
Kiedy ogłosili, że zbliżamy się do lądowania, obudziłem Agnieszkę. Zapięliśmy pasy, a ja chwyciłem żonę za rękę. Nie protestowała, co mnie nawet ucieszyło.
Kiedy wylądowaliśmy i staliśmy już na ziemi, zauważyłem Michała! Ale co on tu robił? Widocznie Aga musiała go poinformować, że wylatujemy dziś i będziemy w Moskwie. Podszedł do Nas i przywitał się. Wraz z nim była Dagmara i ich synek. Przybiłem młodemu żółwika. Przyjmujący widząc, że Agnieszka trzyma torbę, zabrał ją jej i powiedział, że poniesie.
Pojechaliśmy jego autem do mojego mieszkania.Usiedliśmy przy stole z kawą i zaczęło się. To czego nie lubię, mianowicie pytanie się jak minęła podróż, albo czy boli cię noga?
Na każde pytanie kiwałem potwierdzająco głową. Mimo, że ból był cholerny, to nie pokazywałem tego po sobie. Po raz kolejny zadzwonił telefon Agnieszki. Przeprosiła nas i poszła do drugiego pokoju.

-Ty Łuki co się z Agą dzieje?
-Pewnie z pracy dzwonią.
-Taka dziwna jest, zawsze była wygadana, a dziś? Nie poznaje jej - wtrąciła się Daga.
-Ja tez nie. A co u Was? Opowiadajcie. - uśmiechnąłem się zachęcająco. 
Agnieszka weszła i siadając przy stole złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią, a ona przeprosiła wzrokiem za kolejny telefon. Uśmiechnąłem się do niej. 
-No co u nas. Gram, Daga się uczy cyrylicy. Hahaha! A tak na poważnie, to całkiem niedługo rodzina się nam powiększy.
Winiarscy spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. 
- Ej, ale pytam poważnie. Żartujecie sobie, czy pełna powaga? 
-Pełna powaga - potwierdził Michał.-To gratulacje!
-Ty nam nie gratuluj tylko sam bierz się do roboty.-powiedziała Dagmara
 

W tym momencie rzuciłem wzrokiem na żonę. Też pragnąłem dziecka. Zazdrościłem przyjacielowi. Agnieszka odwróciła głowę w drugą stronę. Może w końcu namówię Agnieszkę na dziecko? Wydaję mi się, że czas założyć w końcu rodzinę. Jesteśmy już tyle lat za sobą. Jednak patrząc na zachowanie mojej żony szybko ostudziłem swoje ambicje.  Winiarscy posiedzieli jeszcze chwilę, ale Oliś zaczął marudzić i musieli jechać. Odprowadziliśmy ich do drzwi i pożegnaliśmy. Zostaliśmy sami. Pomogłem posprzątać i chwilę potem stanąłem za żoną. Objąłem ją w pasie i pocałowałem w szyję.
-Krzysiek prze... 
Nie wierzyłem własnym uszom.
-Kim jest kurwa Krzysiek? 
-Jestem zmęczona. Przepraszam Cię. Idę się położyć. 
Wyszła z kuchni i zamknęła się w pokoju. 
-Ty zawsze jesteś zmęczona! - burknąłem.
Nawet na noc nie wpuściła mnie do niego, usnąłem na kanapie.
 
 
 Tadam! Oto nasze kolejne dzieło, które miało powstać w niedzielę, ale zebrałyśmy się i jest :)
Podoba się?
Komentujcie:)
Wasza Jullaa i łasica :)

11 komentarzy:

  1. Tak jak przypuszczałam że Aga może mieć kogoś na boku :/
    Biedy Łukasz i co teraz z nim będzie ???
    Czekam na następny rozdział ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego dowiemy się w późniejszych rozdziałach:))
      pozdrawiamy :)
      Jullaa i łasica

      Usuń
  2. Jejku genialny ^^
    Biedny Łukasz :( Na pewno szybko z tego wyjdzie :D
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem wierną fanką Waszego bloga! Oj ta Aga ;/ Może zmieni swoje zachowanie?
    Już nie mogę się doczekać następnego! Macie szybko dodać!
    Pozdrawiam ~M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! Od razu znajduje się w sobie wenę, kiedy się taki komentarz czyta:)
      MY też podrawiamy

      Usuń
  4. Coraz bardziej umacniam się w przekonaniu, że Agnieszka ma kogoś :(
    Biedny Łukasz ;( Nie dość, że przeżywa trudne chwile jako sportowiec, boli go noga, to jeszcze ona tak go traktuje...
    A motyw z Andreą wspierającym rozgrywającego... <3 AA forever ^^
    Świetny rozdział ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mi żal Łukasza. Aga pewnie się z kimś spotyka na boku :/
    Zobaczymy co dalej będzie;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. już zaglądamy :)
    pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń