piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 2

Rano obudziłem się ze złym humorem. Agnieszka chyba jeszcze nie wstała. Nie wiem, nie obchodziło mnie to. Zrobiłem sobie jakieś kanapki i herbatę. Myślałem o tym co powiedziała wczoraj. "Krzysiek? Jaki Krzysiek do cholery?! Pewnie ma kogoś na boku. Kobieta bez serca... Kiedyś może je miała, ale teraz?" Byłem na nią cholernie zły.  Kiedy wziąłem łyka ciepłej cieczy zauważyłem, że otwierają się drzwi. Rzuciłem na nią wzrokiem, włosy roztrzepane i podpuchnięte oczy. Chyba płakała. Odwróciłem głowę w drugą stronę. Nie miałem zamiaru na nią patrzeć. Nie miałem chociaż pewności do końca, że może mnie zdradzać.
Gips przeszkadzał mi w codziennym funkcjonowaniu. Nie liczę tego, że noga wciąż bolała. Choć to normalne. Dziś zacznę rehabilitację, później chyba przeniosę się do Bolonii, gdzie będą prawdopodobnie lepsze warunki. O grze zapomniałem jak na razie, najważniejsze jest zdrowie. Agnieszka wyglądała jak sierota. Smutna, w mojej za dużej koszuli, rozczochrana.
-Cześć - powiedziała do mnie słabym głosem. Potwierdziły się tylko moje przypuszczenia, że płakała. Odpowiedziałem jej i wróciłem do salonu. Jak zwykle wzięła z lodówki jogurt, przyszła, rzuciła na mnie wzrokiem i usiadła w fotelu, bacznie mnie obserwując. 
-Nie spałeś dobrze - powiedziała po paru minutach, bawiąc się zalotnie włosami. 
-Jakbyś spała na kanapie w salonie, to też byś się nie wyspała - zripostowałem.
-Łukasz przepraszam. Wiem, że się źle zachowałam - zaczęła.
-Co to miało znaczyć Twoje wczorajsze "Krzysiek przestań"?!  - nie wytrzymałem.
-Łuki, po prostu jestem zmęczona. Cały czas ktoś ode mnie chce, a ja chcę się poświęcić tylko tobie. Poza tym rozmawialiśmy już na temat dziecka, a Winiarscy jak tylko poruszyli ten temat od razu podchwyciłeś go.
-Aga cały czas powtarzasz mi, że jesteś zmęczona! Jeżeli tak, to zrezygnuj z modelingu! -uniosłem się.
-Przestań, to jest mój zawód.
-To Cię nie usprawiedliwia. 
-Wiem, ostatnio po prostu przesadzam. Mogłam odmówić parę sesji...
-Powiesz mi w końcu kim jest ten Krzysiek? - zapytałem wprost.
-To... - zawiesiła głos. - Mój agent. Przez duży nawał dużo z nim przebywam.
-I dlatego powiedziałaś "Krzysiek przestań"?! Co on nie wiem, zbliża się do Ciebie? Coś pomiędzy Wami jest? - wypytywałem.
-Skąd jak możesz tak myśleć! - zaprzeczyła.
-Wybacz, ale na to wychodzi.
-Nic mnie z nim nie łączy oprócz spraw zawodowych.
-Mam w to uwierzyć? - spojrzałem na Nią, bo wcześniej byłem wgapiony w stolik.
-Jestem twoją żoną więc należy mi się szacunek.
-Więc szanuj też i mnie.
-Łukasz o co chodzi?
-O rosół z jajek!
-Ta rozmowa nie ma najmniejszego sensu! - burknęła i wstała.
-Aga czekaj!
-Nie mam zamiaru!
-Dokąd idziesz? - złapałem kule i podniosłem się.
-Do centrum handlowego.
-Zaczekaj pójdę z tobą - powiedziałem cicho, westchnęła głęboko i poczekała na mnie.
Przebraliśmy się i poszliśmy do galerii. Poszliśmy do paru sklepów, kupiliśmy najpotrzebniejsze produkty i udaliśmy się do kliniki. Badania były zadowalające. Co mnie bardzo cieszyło, noga zaczęła się zrastać teraz muszę ją rehabilitować, ale w Bolonii. Nie byłem zaskoczony, bo już o tym wiedziałem. Miałem jak najszybciej się pakować, wsiadać w samolot i od zaraz rozpoczynać. Powiedziałem wszystko Agnieszce o Italii, w końcu zawsze to bliżej Niej i Jej Francji. Udaliśmy się do marketu w celu kupienia produktów na kolacje, bowiem było po 17,a Aga je tylko do 19. Przecież musi dbać o linię. Włożyła do koszyka jeszcze wino, ponieważ powiedziała, że ma niespodziankę, a przecież ja pić nie mogę. A po za tym do spagetti pasuje czerwone wino. Wróciliśmy do mieszkania w lepszych nastrojach niż porannych. Wzięliśmy się za przygotowania jedzenia. Pomagałem jak tylko mogłem. Nawet dobrze mi to szło bo nie miałem balastu. Nie raz obejmowałem Agnieszkę, całowałem w szyję i co najlepsze - nie odtrącała mnie. Uśmiechnięta od ucha do ucha. Ach, kobiety mają te wahania nastroju. Wróciła moja stara, dawna Aga. Pomyślałem, że już na zawsze tak będzie. Wiadomo, mogą wystąpić jakieś spory, ale zawsze się  pogodzimy. I to mi się podoba. Jestem człowiekiem, który wybaczy wszystko, ale nie zdradę. Jestem pewien, że nie ma nikogo. Nakryłem stół i zapaliłem świeczki. Wziąłem dwa talerze dla Nas oraz sztućce. Aga nałożyła na talerze jedzenie i usiedliśmy na przeciwko siebie. W świetle tych świec wyglądała jeszcze piękniej. Wstała jeszcze na chwilę po dwie lampki do wina no i oczywiście trunek.
-Aga, ja dziękuję. Nie mogę... - lekko się zasmuciłem. Zadowoliłem się woda zaś Adze nalałem wino. Nie przeszkadzało to Nam. Zaczęliśmy konsumować potrawę. Spagetti wyszło nam wyśmienicie. Podejrzewam, że z tym winem smakowało jeszcze lepiej. Agnieszka miała wyśmienity humor. Zaczęła flirtować ze mną co podbudowywało moje ego.
-Aga chyba już wystarczy. 
-Masz racje. To już końcówka.
-Wypiłaś oba wina?! -wyrwało mi się nieco głośniej.
-No tak jakoś wyszło - jąkała się.
-Zgłupiałaś?
-Kochanie, nie boj się. Nic mi nie będzie.
Byłem pełen zdumienia, że takie ciało może przyjąć taka ilość alkoholu. Zacząłem jej się dokładnie przyglądać. 
-Aguś, Ty czasem pijesz? - Spytałem najciszej i najseksowniej jak tylko potrafiłem.
-Czasem. To znaczy, jak mam jakieś spotkanie - wyjaśniła.
-To ile razy?
-Tak z raz w tygodniu -  to się wyćwiczyła - pomyślałem.
-Łukasz kocham Cie, wiesz? 
-Wiem skarbie.
Podeszła do mnie i usiadła okrakiem na kolanach.
-Jesteś wspaniały,  opiekuńczy, szarmancki... - szeptała mi do ucha rozpinając guziki od koszuli.
Nie pozostawałem jej dłużny. Błądziłem rękoma pod jej bluzką, która niedługo potem leżała na podłodze. 
-Chodź do pokoju - powiedziała po czym opierając się o ścianę i wyginając się ku mnie rozpięła spodnie i patrząc na mnie ściągnęła je. Wchodząc do sypialni skinęła palcem na mnie. Kochaliśmy się namiętnie jak w nocy poślubnej. Jednak gdy już szczytowaliśmy krzyknęła:
"Mocniej Krzysiu!".
Złapałem ją mocno za nadgarstki i szarpnąłem. Otworzyła szeroko oczy i usta

-Kim jest kurwa ten Krzysiek!
-Łukasz.... przepraszam. - Wybuchnęła płaczem i pobiegła do łazienki. Ja zaś jak mogłem najszybciej doszedłem do drzwi pomieszczenia i zacząłem się dobijać.
-Otwórz te cholerne drzwi! Słyszysz? - dobijałem się.
-Nie chcesz mnie widzieć, to nie tak Łukasz - bełkotała
-Agnieszka proszę otwórz to! - krzyknąłem. Drzwi zaczęły się otwierać, pijana i zapłakana Agnieszka wtuliła się we mnie.
-Powiesz? - odepchnąłem ją od siebie. 
-Bo... bo ja i Krzysiek. Przepraszam nie mogę...- powiedziała i zaczęła płakać. A u mnie to spotęgowało złość i ciekawość.
-Wyjaśnij mi to wszystko, natychmiast!
- Bo ja Cię zdradziłam. To znaczy we Francji mam kogoś. Ma na imię Krzysztof i jest moim managerem. Naraja mi propozycje do gazet,  pokazow. Nawet nie wiem, kiedy to się zaczęło. Poszliśmy raz czy dwa oblać udany projekt. I przespalam sie z nim. Bylam pijana. Na następny dzień miałam wyrzuty sumienia.
-Ale poszłaś z nim znowu do łóżka! I co? Za każdym razem mialłś wyrzuty sumienia?! Jak mogłaś?! Zawiodłem się na tobie, to koniec. Nas już nie ma! - wykrzyczałem.
-Łukasz, ja cię przepraszam. ... Łukasz gdzie Ty idziesz?! Łukasz proszę zostań! - krzyczała, ale ja miałem to za przeproszeniem w dupie! Wyszedłem, nie moglem na nią patrzeć, słuchać. Poszedłem do parku. Usiadłem na ławce. 
"Jak mogła mi to zrobić? A już myślałem, że wszystko będzie dobrze."-tego typu myśli krążyły mi po głowie.
Na noc wynająłem pokój w hotelu. I tak nie spałem, tylko myslałem. W sumie to się złożyło w jedną, logiczną całość. Brak czasu na rozmowy, spotkania... Zero chęci na zbliżenia, pieszczoty.... Tajemne telefony... 
Jezu,  jaki jestem głupi...
Rano poszedłem do mieszkania.  Agnieszka już nie spała.
-Papiery rozwodowe przyjdą z Polski.  Nie zależy mi na domu. Możesz go sprzedać
 i pieniądze wziąć.
- Łukasz... - podeszła i chciała mnie objąć.
-Przestań. Pakuj się. Za trzy godziny masz lot powrotny. - powiedziałem twardo.



Witamy! :D
Nasz drugi rozdział, w którym się trochę wyjaśniło :)
Nic jak czekać na kolejne! :]
Życzymy Wam Wesołych Świąt oraz upojnego Sylwestra! :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Jullaa i łasica

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 1

Słyszę głos... Znajomy głos. Jednak nie mogę sobie przypomnieć do kogo on należy. Otwieram oczy, ale widzę za mgłą postać, która siedzi przy mnie. Czuję jak dotyka mą dłoń. Mrugam kilka razy, aż zauważam blondynkę. Teraz jestem już pewien, kto to.   
Odzywam się zachrypniętym głosem: -Agnieszka?
Podskoczyła na krześle, pewnie o czymś myślała. -Tak to ja, przyjechałam do Ciebie. - mówi zachrypniętym głosem wymuszając uśmiech.
-Jak się czujesz? 
-W miarę, ale boli strasznie... - wskazałem na nogę.
-Lekarze mi powiedzieli, ze wszystko poszło tak jak zaplanowali.
-Mówili coś jeszcze? 
-Że teraz będzie rehabilitacja. Nie wiadomo ile potrwa. 
-Tak, tego mogłem się domyślić. Kochanie? - zapytałem nagle.
 Agnieszka spojrzała na mnie, bo wcześniej wodziła wzorkiem, gdzie indziej.
-Tęskniłem za tobą bardzo - uśmiechnąłem się. - Nareszcie jesteś tu, jesteś przy mnie. 
-Ja też za Tobą tęskniłam.-uśmiechnęła się i zalotnie założyła opadający kosmyk za ucho. 
-Uwielbiam jak tak robisz. Zauważyłem, że lekko się uśmiechnęła. - Twój uśmiech też, możesz go pokazywać częściej?
W tej chwili wszedł lekarz, a Agnieszka wyszła z sali. Wbiłem wzrok w lekarza i czekałem, aż coś powie. Po jego minie nic nie mogłem wyczytać, czy jest dobrze, czy źle. Ale chyba ok, jak mówiła moja partnerka.
W końcu się odezwał. Powiedział mi dokładnie to samo, co usłyszałem przed chwilą. No i to, że czeka mnie długa droga. Dobrze o tym wiedziałem, jednak sprawiło mi to ból i przykrość.
Lekarz zapytał jeszcze jak się czuję i później wyszedł. Odrzuciłem szybko te czarne i rozpaczliwe myśli, bowiem zaraz po lekarzu w sali zjawiła się żona.
Promiennie się do niej uśmiechałem, ale ona nawet nie raczyła tego odwzajemnić.
-Aguś, dlaczego jesteś taka smutna? Uśmiechnij się.
-Łukasz dobrze wiesz ile pracuje. Jestem po prostu zmęczona. 
-Nie spałaś nic w locie?

-Wiesz dobrze, że nie lubię spać podczas latania.
-Może pojedź do hotelu i odpocznij?
-I znowu będziesz miał pretensje, że nie jestem przy Tobie?
-Aguś nie kłóćmy się. Jedź, zjedz,odpocznij i jutro się zobaczymy.
Kiedy wstawała zadzwoniła jej komórka. Wyjęła ją szybko z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz. Odrzuciła połączenie.
-Łuki to ja idę. Do jutra. - schyliła się i pocałowała w policzek.
Przyciągnąłem Ją do siebie i pocałowałem w usta, namiętnie i zachłannie. Nie oddała go,  tylko odepchnęła mówiąc: Łukasz nie tutaj. 
-Ale przecież chciałem Cię tylko pocałować. Przecież to nic złego, tyle się nie widzieliśmy, to chociaż na pożegnanie chciałem poczuć znów smak Twoich ust.
-Idę, cześć.- odpowiedziała i wyszła.
Pewnie jest zmęczona-pomyślałem. Przymknąłem oczy, ale nie na długo, bo usłyszałem ponowne otwieranie się drzwi. Myślałem, że czegoś zapomniała, ale pomyliłem się. Przyszedł Andrea.
-I jak się czujesz? Lekarze mówią, że wszystko poszło dobrze. Cieszy mnie ta wiadomość - puścił mi oczko.
-Mnie też, ale niedługo rozpocznę rehabilitację. To będzie koszmar! 
-Łukasz nie możesz się zniechęcać ani poddawać.
-Wiem trenerze, ale to będzie okropne. Te ćwiczenia i ból przy tym.
-Kto jak nie Ty-zaczął się śmiać. - Wierzę w Ciebie. 
-Dziękuję, a długo trwała operacja? Bo lekarz zapomniał mi o tym powiedzieć - zapytałem ciekawy. 
-8 godzin - oznajmił.
-Tak przypuszczałem.
-Trenerze, a co jeśli nie będę mógł uczestniczyć w rozgrywkach ligowych?
-Łukasz nie mów tak nawet. Nie chcę tego biadolenia słyszeć. Na razie musisz się skupić na rehabilitacji.
-Racja.
-Nie będę Cię męczył, odpocznij sobie jesteś świeżo po operacji, pewnie chcesz pobyć sam, bo widziałem, że żonę wygoniłeś- zaśmiał się.  
-Tak, faktycznie. Zmęczony jestem. Dziękuję za odwiedziny.
-Nie ma za co. Jutro przyjdę z Janem. Odpoczywaj, do jutra.
-Miłego dnia życzę.-wyszczerzyłem zęby. 
Gdy tylko drzwi się zamknęły usnąłem.

Codziennie dostawałem SMS-y, telefony od kolegów z drużyny, a nawet od Winiara. :) Żona odwiedzała mnie dość często, tak samo jak Andrea czy Jan. Przez cały tydzień leżałem w łóżku i przychodzili do mnie lekarze, by sprawdzić czy dobrze jest z nogą, czy się goi itp.
W końcu usłyszałem upragnione: Panie Łukaszu, możemy już Pana wypisać do domu. Skontaktowaliśmy się z Kliniką w Moskwie, tam będzie Pan uczęszczał na rehabilitacje, a także badania kontrolne.  Przesłaliśmy też wyniki badań i zdjęcia nogi do klubu i do kliniki. Proszę się o nic nie martwić. Tylko na Pana głowie jest to, aby pilnować terminów konsultacji lekarskich a także ćwiczyć podczas zajęć rehabilitacyjnych.
Podziękowałem za wszystko lekarzowi i zacząłem się pakować, dzwoniąc w międzyczasie do rodziny i przyjaciół. Pakowanie sprawiało mi trochę trudności ponieważ ciężko, było mi coś sięgnąć. Szybko się zmęczyłem, zadzwoniłem po Agnieszkę i poprosiłem, aby przyjechała mi pomóc. Powiedziała, że jest zajęta bo bukuje bilety do Moskwy. Nie nalegałem już więc powiedziałem, że dokończę się pakować i zadzwonię po taksówkę. Podjechałem po nią do hotelu, a później pojechaliśmy na lotnisko. Milczała przez całą drogę. Na prawdę jej nie poznawałem, zawsze była taka wygadana, uśmiechnięta, a teraz? Jak inna kobieta.
Na lotnisku czas zleciał szybko, ponieważ miałem trudności z płynnym i szybkim poruszaniem się.
Głupio mi trochę było, że czasami Agnieszka musiała nieść moją torbę.
Gdy wsiedliśmy do samolotu było już lepiej. Agnieszka była zmęczona i zasnęła mi na ramieniu. Była taka bezbronna. Wyjąłem bluzę z torby podręcznej i przykryłem ją. Ja sam włożyłem słuchawki do uszu i słuchałem muzyki przez cały lot, bo nie miałem jak czytać książki. Ale wcale nad tym nie ubolewam, nie przeszkadza mi to ani trochę, każdy lot mógłbym przeżyć z nią.
Kiedy ogłosili, że zbliżamy się do lądowania, obudziłem Agnieszkę. Zapięliśmy pasy, a ja chwyciłem żonę za rękę. Nie protestowała, co mnie nawet ucieszyło.
Kiedy wylądowaliśmy i staliśmy już na ziemi, zauważyłem Michała! Ale co on tu robił? Widocznie Aga musiała go poinformować, że wylatujemy dziś i będziemy w Moskwie. Podszedł do Nas i przywitał się. Wraz z nim była Dagmara i ich synek. Przybiłem młodemu żółwika. Przyjmujący widząc, że Agnieszka trzyma torbę, zabrał ją jej i powiedział, że poniesie.
Pojechaliśmy jego autem do mojego mieszkania.Usiedliśmy przy stole z kawą i zaczęło się. To czego nie lubię, mianowicie pytanie się jak minęła podróż, albo czy boli cię noga?
Na każde pytanie kiwałem potwierdzająco głową. Mimo, że ból był cholerny, to nie pokazywałem tego po sobie. Po raz kolejny zadzwonił telefon Agnieszki. Przeprosiła nas i poszła do drugiego pokoju.

-Ty Łuki co się z Agą dzieje?
-Pewnie z pracy dzwonią.
-Taka dziwna jest, zawsze była wygadana, a dziś? Nie poznaje jej - wtrąciła się Daga.
-Ja tez nie. A co u Was? Opowiadajcie. - uśmiechnąłem się zachęcająco. 
Agnieszka weszła i siadając przy stole złapała mnie za rękę. Spojrzałem na nią, a ona przeprosiła wzrokiem za kolejny telefon. Uśmiechnąłem się do niej. 
-No co u nas. Gram, Daga się uczy cyrylicy. Hahaha! A tak na poważnie, to całkiem niedługo rodzina się nam powiększy.
Winiarscy spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. 
- Ej, ale pytam poważnie. Żartujecie sobie, czy pełna powaga? 
-Pełna powaga - potwierdził Michał.-To gratulacje!
-Ty nam nie gratuluj tylko sam bierz się do roboty.-powiedziała Dagmara
 

W tym momencie rzuciłem wzrokiem na żonę. Też pragnąłem dziecka. Zazdrościłem przyjacielowi. Agnieszka odwróciła głowę w drugą stronę. Może w końcu namówię Agnieszkę na dziecko? Wydaję mi się, że czas założyć w końcu rodzinę. Jesteśmy już tyle lat za sobą. Jednak patrząc na zachowanie mojej żony szybko ostudziłem swoje ambicje.  Winiarscy posiedzieli jeszcze chwilę, ale Oliś zaczął marudzić i musieli jechać. Odprowadziliśmy ich do drzwi i pożegnaliśmy. Zostaliśmy sami. Pomogłem posprzątać i chwilę potem stanąłem za żoną. Objąłem ją w pasie i pocałowałem w szyję.
-Krzysiek prze... 
Nie wierzyłem własnym uszom.
-Kim jest kurwa Krzysiek? 
-Jestem zmęczona. Przepraszam Cię. Idę się położyć. 
Wyszła z kuchni i zamknęła się w pokoju. 
-Ty zawsze jesteś zmęczona! - burknąłem.
Nawet na noc nie wpuściła mnie do niego, usnąłem na kanapie.
 
 
 Tadam! Oto nasze kolejne dzieło, które miało powstać w niedzielę, ale zebrałyśmy się i jest :)
Podoba się?
Komentujcie:)
Wasza Jullaa i łasica :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Prolog

Co za cholerny pech!  Nigdy w życiu nie czułem takiego bólu. Teraz jestem już po zabiegu, jadę na morfinie, mimo to czuję przeszywający moją nogę ból. Lekarz powiedział, że to dopiero początek mojej męki. Szlag mnie trafia gdy pomyśle, że nie zagram w najbliższym spotkaniu. Zadzwoniłem do trenera Anastasiego oraz doktora Sokala, by powiedzieć co się stało. - Łukasz daj mi parę godzin. Odezwę się do Ciebie, gdy coś już załatwię. Ale myślę, że polecisz po prostu do Niemiec. Tam zbadają dokładnie i w ogóle. - powiedział Andrea. -Dziękuję trenerze. Janek powiedział, że mi też pomoże.
-O nic się nie martw. Wszystko będzie dobrze. Teraz odpocznij po zabiegu. Później zadzwonię.
Pielęgniarki jeszcze nie widziałem tutaj ani jednej. Z tego co pamiętam to miała mi dać zastrzyk i podłączyć kroplówkę.
Ale nikogo nie ma. Nacisnąłem paręnaście razy ten pieprzony guzik, jednak nikt nie przyszedł.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Agnieszka ma jeszcze sesję. Później do niej zadzwonię
Usnąłem.... Obudziłem się w środku nocy zlany cały potem. Zadzwoniłem po raz kolejny do pokoju pielęgniarek. Po jakiś 10 minutach przyszła do mnie pielęgniarka.
-To, że jest Pan jakimś sportowcem to nie znaczy, ze mam koło pana skakać jak łania w lesie. Wystarczy, że naciśnie się raz. My słyszymy ten dzwonek - powiedziała pielęgniarka. 
-Gdybym nie miał potrzeby, to wcale nie nacisnąłbym go. Boli mnie bardzo noga.
-Noga boli bo była operowana.
-Wiem.
-Proszę tu jest kaczka, pan się załatwi. Tutaj ma Pan termometr.

Jak się okazało miałem 40 stopni gorączki. W momencie dostałem kroplówkę i morfinę na ból.
Zasnąłem. Obudzili mnie rano na śniadanie. Temperatury już nie miałem. Apetytu z resztą też nie.
Zadzwoniłem do żony. Jak zwykle nie miała czasu, by dłużej porozmawiać, więc bez zbędnych wstępów powiedziałem, że miałem zabieg i leżę w szpitalu.
Agnieszka powiedziała, że przyleci do mnie najszybciej jak tylko będzie mogła.
Około południa zadzwonił do mnie trener rosyjski spytać jak się czuję i co mówią lekarze. Niedługo po obiedzie skontaktował się ze mną Andrea. Ustaliliśmy kiedy i do kogo mam się zgłosić w niemieckiej klinice. Odwiedzili mnie Siatkarze z drużyny, a także Winiar, który od tego sezonu również gra w rosyjskiej lidze.
Ucieszyłem się na jego widok. Potrzebowałem męskiej rozmowy i właśnie Winiar mi ja dał. Pocieszył, podniósł na duchu. Dostałem od niego wielkie wsparcie, którego również mi brakowało, bo od żony jak na razie go nie było. Miała ciągle sesje wyjazdy, no ale cóż ... Muszę to jakoś znieść, choć nie powiem czasami bardzo mnie to denerwowało. Ona również nie miała lekko, mało się widywaliśmy, bo albo ja byłem na treningu, a ona miała sesje tudzież pokaz mody. Jednak bardzo kocham Agnieszkę mimo tego, że prawie wcale nie spędzamy ze sobą czasu. Kiedy poszedł Michał i zostałem sam zacząłem analizować jeszcze raz mój wypadek. Na pewno będzie mi ciężko, bo wiem jak ciągnie mnie do grania. Jak sobie pomyślę jaka mnie czeka jeszcze droga to przechodzą mnie ciarki!
Drapnąłem telefon i wyszukałem numer do rodzinnego domu. Przez chwilę się zawahałem, ale przecież rodzina musi wiedzieć co się ze mną dzieje. Po paru sygnałach odebrała moja siostra. Poprosiłem o rozmowę z mamą, powiedziała że nie ma jej teraz w domu. Była zdziwiona moim telefonem, bo teraz rzadko dzwoniłem. Objaśniłem jej, że leżę w szpitalu i doznałem kontuzji, powiedziałem również, że przeszedłem operację. Była w szoku zresztą chyba jak wszyscy co się dowiedzieli. Mówiła mi, że poinformuje zaraz naszą mamę oraz tatę i oddzwonią do mnie. Zmarszczyłem brwi i odłożyłem komórkę. Czekałem nadal na telefon od Agnieszki, mogłaby chociaż dać znać, że skończył się pokaz i że wsiada w samolot i leci. A tu nic, brak odzewu. Ach, ta sława modelingu, zawróciła jej w głowie, zresztą tak jak mi siatkówka. No, ale  żeby nie zadzwonić? Ból trochę ustąpił, to dzięki morfinie, którą dostałem.
Pojutrze wypisują mnie i swoje kroki kieruję na lotnisko, lecę bowiem do kliniki w Bolonii gdzie czeka mnie zabieg. Jak się okazało nie tylko mam skręcony staw skokowy ale także pękła mi kość i zerwałem wiązadła. Może tam będzie milsza opieka, bo tu jej niestety nie ma.

Z lotniska odbierze mnie trener Anastasi i pojedziemy na prześwietlenie oraz konsultacje do kliniki. 
Mam nadzieję, że jak najszybciej dojdę do Siebie i moja stopa także. Z tego co czytałem takie urazy są rehabilitowane najkrócej (!) 3 miesiące. Jak będzie trwała dłużej może mi minąć nawet sezon, a wtedy nie będzie dobrze z gra w reprezentacji. Mam nadzieje również, ze żona mnie odwiedzi, pocieszy.
Obym tylko dostał powołanie, noga musi szybko dojść do siebie.
Już miałem iść spać, gdy zadzwonili rodzice. Mama mówiła głosem jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Chciała wsiadać w samolot i lecieć do mnie. Od razu wybiłem Jej to z głowy.
Całe szczęście poprała mnie moja siostra i mój Tata. Wytłumaczyłem na spokojnie co się stało i co mi jest. Słyszałem w tle głos siostry, jak mówiła coś w stylu "Mamo, spokojnie". Wspólnymi siłami przekonaliśmy moją rodzicielkę do zostania w domu. Chociaż nie powiem, lekko nie było. Musiałem obiecać, że o wszystkim nawet najmniejszym szczególe będę informował rodzinę.  Ulżyło mi, bo mama się uspokoiła. Pozdrowiłem ich i powiedziałem, ze niedługo się odezwę, po tych słowach zakończyłem połączenie. Potem poszedłem spać, jak miałem w planach.
Przyszła środa, lot do Niemczech. Po 3 godzinach wylądowaliśmy. Z płyty odebrali mnie Andrea i Jan. Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do kliniki. Tam siedzieliśmy jakieś 4 godziny. Robili mi wszystkie możliwe badania. Wyznaczono termin operacji na piątek. Pojechaliśmy zatem do hotelu, by się zameldować i przespać, co w moim przypadku graniczyło się z cudem, z powodu bolącej nogi. Na całe szczęście dostałem tabletki od Sokala i jakieś 5 godzin spałem jak suseł.

Rano czekałem z niecierpliwością, kiedy moi towarzysze wstaną. Trochę się stresowałem, przecież jutro przejdę kolejny zabieg. Oby wszystko poszło dobrze.
Do tego byłem niejako uziemiony w łóżku. Jakby mnie zobaczyli, ze łażę po pokoju to by mnie zabili. Poza tym znów boli mnie noga;/  Muszę się jakoś przyzwyczaić do niego.  Wciąż czekałem na telefon od żony. Pisała do mnie SMS-y ale ani razu nie zadzwoniła.  Tylko rodzice w miarę możliwości się kontaktowali oraz przyjaciele. Teraz liczyłem tylko na nich. Choć wciąż miałem nadzieję że moja partnerka oderwie się od tego świata mody.W końcu obiecała, że mnie odwiedzi. Kiedy tak rozmyślałem obudził się Andrea.
 -Jak się czujesz Łukasz?Uśmiechnąłem się promienie. -Dobrze trenerze - skłamałem, ale co miałem powiedzieć?
-A jak noga?-Powoli do przodu. -Spałeś coś?

-Tak. Niedawno wstałem.
-Może jesteś głodny?-No coś bym zjadł.-To ja się ubiorę i Ci coś przyniosę.
Poszedł do łazienki i niedługo później wyszedł. Zaraz po nim przyszedł Jan. Zadał podobne pytania. Zmienił opatrunek i również zszedł na stołówkę.

Zostałem przez chwilę sam. Zadzwoniłem do Agnieszki, siedziała właśnie w taksówce. Jechała na ważne spotkanie z kimś tam. (nie obchodziło mnie to).  Znów nie miała dla mnie czasu, powoli napięcie we mnie rosło.  Zapytałem kiedy do mnie przyjedzie.  Po francusku zapytał jej kompan z kim rozmawia i czy się napije przed tym drętwym koktajl party. -Aga, nie masz dla mnie czasu? Jak zwykle?- myślałem, że jedzie sama.
-Kto z Tobą jedzie?
-Wiesz co Łukasz,  nie mogę teraz rozmawiać. Później zadzwonię.
-Ale Agnieszka poczekaj! - krzyknąłem do słuchawki, ale ona już tego nie słyszała, bo zakończyła połączenie.
Podniosła mi jeszcze bardziej ciśnienie. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Cały czas analizowałem tą rozmowę.  Znowu mi to zrobiła, znowu mnie olała! Przyszli Andrea i Jan do mnie ze śniadaniem. Mówili coś do mnie, ale ja nie za bardzo ich słuchałem, byłem pogrążony w myślach. Zostawili mi więc posiłek i wyszli z pokoju.
Do tej pory byłem głodny, ale po rozmowie odechciało mi się jeść. Nie poznawałem jej, strasznie się zmieniła. Faktem jest, że dawno się nie widzieliśmy. Tęsknię za nią bardzo, brakuje mi jej. Byliśmy raptem tydzień na wakacjach, mimo, że miałem urlopu 3 tygodnie. Zawsze całe moje wolne spędzamy razem, jednak w tym roku miała nawał w pracy. Może przeszkadza jej to, że doznałem kontuzji i jakby do mnie przyjechała to cały czas bym o tym mówił? Ale i na tym urlopie coś nie grało. Ciągle ktoś wydzwaniał, ona odchodziła by porozmawiać. O niczym nie chciała mi powiedzieć.  A zawsze oboje wyłączaliśmy telefony, był to czas tylko dla nas i nikt nie mógł nam przeszkadzać.
I nie chciała zbliżeń. Nie dała się dotknąć, pocałować była jakaś zimna, bez czułości. A jak sięgam pamięcią to rok temu myślała o dziecku. Chociaż zmieniła zdanie, bo stwierdziła, że Maluch mógłby zniszczyć jej karierę w modelingu. Mówią, że kobieta zmienną jest, ale z dnia na dzień to się nie dzieje. I bez przyczyny.
Przełamałem się, drapnąłem telefon i zadzwoniłem do niej jeszcze raz, chciałem wszystko wyjaśnić. Jednak nie odebrała.
Wkurzyłem się na maxa. Byłem gotowy nawet wsiąść w samolot najbliższy do Paryża i wyjaśnić wszystko. Jednak zdrowy rozsądek kazał mi zostać i czekać na operacje.
Ale na pewno gdyby nie zabieg, poleciałbym!  Jedno jest pewne, robi mnie w wała.
Gdy się tylko z nią spotkam, będziemy musieli poważnie porozmawiać.
Nie mogłem uspokoić tego tabunu myśli. Głowa mnie od tego wszystkiego rozbolała, ale przez to też na chwilę przestała boleć noga. Wyjąłem słuchawki z torby Anastasiego i spróbowałem się wyciszyć, uspokoić, opanować nerwy. Tak jak to czasami przed meczami robię. Zasnąłem. Obudził mnie trener. 
-Łukasz wstawaj,  już po 17. Dlaczego nie zjadłeś śniadania? Nie ważne. Masz tutaj obiad, Jedz póki jest ciepły.
Zjadłem i poszedłem się umyć, co było niezwykle trudne. Jednak dałem sobie radę. Po 3 poszedłem spać. Już po 7 zerwałem się na równe nogi. Spakowaną torbę wziął Andrea, Jan pomógł mi podejść do windy i na stołówkę. Zjedliśmy i w klinice stawiliśmy się 10 minut przed zabiegiem. Przebrałem się w piżamę. Teraz byłem już całkiem zestresowany. Anastasi powiedział mi abym się uspokoił, on będzie czekał na mnie i zaciska mocno kciuki. Przewieźli mnie korytarzem. Oglądałem lampy. Po przywiezieniu na blok Znieczulili mnie ogólnie.... Miałem liczyć do 10.
10... 9... 8... 7... Dalej nie pamiętam co się działo.



I jest! Nasze pierwsze i wyczekane "dziecko" :)
Pisałyśmy parę dni, ale dziś zgodnie z obietnicą i zapowiedzią u łasicy pojawił się:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!:)
pozdrawiamy
łasica i Jullaa 

 





niedziela, 1 grudnia 2013

Bohaterowie

Lena Marczak


Dziewczyna z Tomaszowa Mazowieckiego. Ma 28 lat. Studiowała Technologię Żywności i Żywienie Człowieka na Politechnice Łódzkiej. Przez 2 lata pracowała jako florystka w Kwiaciarni swojej cioci. Jednak ta niedawno zmarła. Teraz dostała pracę w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale.












Łukasz Żygadło
 
Chłopak z Sulechowa, ma 34 lata. Studiował na Wydziale Zarządzania Politechniki Częstochowskiej. Grał w klubach polskich, greckich, tureckich, włoskich, a także rosyjskich. Powoływany do gry w Reprezentacji Polski w Siatkówce. Od paru lat gra na rosyjskich parkietach, obecnie przebywa w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale. 







Na potrzeby tego opowiadania będą także siatkarze znani nam z parkietów polskich, a także zagraniczni. Ponadto przyjaciele i rodzina Leny oraz Łukasza.


Opowiadanie to jest zmyślone! Historie te nie miały miejsca. Nikogo nie chcemy urazić, czy też obrazić.
Życzymy miłego czytania :)


CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                                                                                                                                  Jullaa i łasica :))