niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 6

Ubrałem szybko buty i spojrzałem na zegarek. Nie może się nic opóźnić, zmienić, przeciągnąć, bo wtedy Kamila będzie musiała na mnie czekać. A tego nie chcę.  Doszedłem w miarę szybko jak na transport z kulą. Myślałem ciągle, byłem tak zamroczony, że mało co nie wpadłem rowerzyście pod kółka. Agnieszka szuka przebaczenia? O nie, nie. Nie złamię się. Ona jest przeszłością, nie mam już z nią nic wspólnego... Rozglądałem się w około, a jej nigdzie nie było.-Jestem. - powiedziała do mnie, a ja obróciłem się do niej twarzą, bo zaszła mnie od tyłu. - Usiądźmy. Włączam stoper i odliczam 10 minut, po czym znikam.
-Mów, nie mam czasu. Zresztą nie chcę z tobą rozmawiać, nie mamy już o czym - burknąłem. Usiedliśmy i tak jak powiedziała ustawiła odliczanie.
-Łukasz, wiem. Wyszło jak wyszło, uwierz że nie chciałam niczego złego - zaczęła.
-Proszę Cię. Jeśli tylko po to mnie tu ściągnęłaś... - zacząłem wstawać, ale złapała mnie za rękę i kiwnęła na stoper. Westchnąłem i musiałem słuchać dalej. 
-Łukasz, naprawdę chcesz tego rozwodu? Tyle lat z sobą byliśmy, chcesz to zniszczyć przez takiego głupka?
-Teraz Ci się na sentymenty wzięło??  Proszę Cie weź przestań. Już podjąłem decyzję. Szkoda, że wcześniej nie widziałaś w niego tego głupka.
-Kocham Cię nadal... Nie niszcz tego.
-To ty to zniszczyłaś! - uniosłem się. 
-Łukasz, przemyśl to jeszcze raz. Proszę. Spróbuję to naprawić. Tylko daj mi szansę, daj nam szansę.
Cisza. Nie odezwałem się słowem. Nagle ona kontynuowała: 
- Jedną, jedyną szansę. Uwierz, wykorzystam ją w 100%. 
Nie wiedziałem co myśleć. Przecież zdradziła mnie i tak naprawdę to wszystko było już zakończone. I co mam teraz przebaczyć? Złamać się? Żygadło myśl...Westchnąłem. Agnieszka dalej walczyła, czułem presję czasu. 
-Wyjedźmy stąd. Odpocznijmy. 
-Ja mam rehabilitacje. 
-W weekendy masz wolne. Proszę. Jeden weekend. Tylko Ty i ja. 
Kompletny mętlik w głowie. Co powiedzieć? Jak się zachować?
-Jeden weekend. Rozumiesz? - spojrzałem na nią i uniosłem brwi.
-Dziękuję. - pocałowała mnie nieśmiele w policzek niczym nastolatka. Jak na pierwszym spotkaniu, gdy nie wiedzieliśmy jak się wobec siebie zachować.
Spojrzałem na stoper. Nasza rozmowa dobiegała końca, która została zaalarmowana dźwiękiem roznoszącym się wokół nas.    
-Przepraszam Cię, ale muszę iść. W piątek do Ciebie zadzwonię i wtedy się umówimy
-Cześć Łukasz, trzymaj się i czekam - rzuciła na pożegnanie. Nie dałem jej się zbliżyć tylko ruszyłem szybko w stronę mieszkania. Gdy przyszedłem do domu wziąłem kilka głębokich oddechów, włączyłem radio w kuchni, nalałem sobie lampkę wina i nalałem wody do garnka, w którym zaraz będzie się gotował makaron.
Łukasz, nie myśl już o tym... zajmij się kolacją - wmawiałem sobie.
Kroiłem pomidory, paprykę, i inne składniki potrzebne do pysznego sosu, którym poleję makaron. Wstawiłem też wino do lodówki, by było lekko schłodzone, tak jak uczyłem się. Co chwila spoglądałem tylko na zegarek. Raz nawet zwątpiłem czy on dobrze chodzi, więc pomógł mi telefon. Jednak to tylko mój mózg płatał mi figle. Za dużo jak na dzisiejszy dzień, a on jeszcze się nie kończy. Spojrzałem na zegarek: 18.50! O cholera! - mruknąłem.
Pobiegłem jak tylko mogłem do pokoju, gdzie miałem przygotowaną już czarną koszulę i niebieskie dżinsy. Pobiegłem czym prędzej do łazienki, odkręciłem wodę w kabinie prysznicowej. już miałem wchodzić, gdy przypomniał mi się makaron na gazie. -KURWA ZIOMEK, NIE MYŚLISZ! Puknąłem się otwartą dłonią w czoło i poszedłem wyłączyć ten cholerny makaron.
Ziomek, ona zaraz tu będzie - mruczałem pod nosem.
Biegusiem (oczywiście najszybciej jak to jest możliwe mając but ortopedyczny) znalazłem się w łazience, by się odświeżyć. Nałożyłem szybko żel na włosy, rozpyliłem perfumy i już byłem gotowy.
Wpadłem do kuchni i zaczęłam nakrywać do stołu. Zagiąłem serwetkę przy drugim nakryciu, zapaliłem świeczkę, wymieniłem widelec przy Jej nakryciu. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi.
Już jest.
Zaczerpnąłem powietrza i poprawiłem włosy, po czym skierowałem się do drzwi.
Przekręciłem klucz i otworzyłem je.
-Hej, jednak dobrze wykalkulowałam gdzie znajduje się twoje mieszkanie. 
-Cześć. Zapraszam. - uśmiechnąłem się zachęcająco. Kobieta weszła nieśmiało do mieszkania i rozejrzała się.
-Ładnie tu masz - przyznała.
-Nie moja zasługa, ale dziękuje. 
-Rozumiem, żona. 
-Nie, źle mnie zrozumiałaś. Wynająłem to mieszkanie będąc w Rosji. Całkiem w ciemno.
-A żonka? - zapytała nagle, a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
-Agnieszka... 
-Nie żyje? Przepraszam...
-Tak, to znaczy nie... To zależy dla kogo i to skomplikowane, napijesz się czegoś?-zacząłem nerwowo pocierać kark, czułem że bardzo mi się gorąco robić.
-Nic się nie stało. To teraz trudny dla mnie temat. Może kiedyś Ci opowiem.
-Nie powinnam pytać. Przepraszam Łukasz.

-Naprawdę nic się nie stało - spojrzałem jej w oczy. - Głodna?
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. 
-Smakuje Ci? - Zadałem pytanie.
-Bardzo dobre. Choć oklepane. - powiedziała nieco się rumieniąc.
-Oklepane, ale nawiązujące do okoliczności. 
-Czyli jakbyśmy byli w Polsce zagościłby schabowy?- spytała po czym wybuchnęliśmy śmiechem.   
-Być może - wyszczerzyłem się. Uniosłem kieliszek. - Za spotkanie po latach. 
-Za spotkanie- stuknęły kieliszki i patrząc sobie w oczy upiliśmy łyk czerwonej cierpkiej cieczy.Tak a propos, to wyglądała przepięknie. Makijaż, piękna sukienka, uczesane włosy.
Po zjedzeniu posiłku i opróżnieniu pierwszej butelki przenieśliśmy się do salonu. Zaczęliśmy wspominać czasy szkoły. Śmiechu co nie miara. Tyle lat się nie widzieliśmy. A tu, trafiłem na nią i to w takim miejscu.
To w sumie Kamila pożyczyła mi Jej brata sprzęt, wtedy duże kolumny i wzmacniacz, który spaliłem... Ale to Właśnie kami i Olek słyszeli moje pierwsze biciki, rymy, zapodania na sali. To Kama ratowała mnie przed jedynką z Polaka, bo czasem zapominałem oddać recenzję lub wypracowanie. Muzyka całkiem mnie pochłonęła. A potem Sylwia zabrała mnie na halę... Wtedy to siatkówka zaczęła grać pierwsze skrzypce.
Zamyśliłem się. Z siatkówką, moją drogą moimi początkami wiąże się nierozerwalnie Agnieszka. Dlaczego Ona mi to robi? Dlaczego nie chce wyjść z mojej głowy? Co ona chce osiągnąć? Czy na prawdę zerwała z tamtym? Czy dalej Jej na mnie zależy?
-Widzę, ze nie będzie pożytku z mojego siedzenia- z rozmyślań wyrwało mnie ostatnie zdanie Kamili, po którym wstała. Chciałem Ją zatrzymać lecz nadaremnie. Byłem zażenowany swoim zachowaniem. Jak mogłem tak Ją potraktować, odpłynąć myślami, nie słuchać swojego gościa?
Położyłem się spać, bo ten dzień był zbyt 'intensywny;, zbyt długi i wyczerpujący.

Ile śmiechu przy tym rozdziale było, to nawet sobie sprawy nie zdajecie.
Do tego ważne inne tematy, tak zwane 'z życia wzięte' :)
Bardzo dziękujemy za wsparcie! Każde ciepłe słowo. Tudzież podpowiedź i domysły, bo one często natchnienie niosą.
Natt - łasica bardzo dziękuje za każde zapytanie, kiedy tutaj coś wyskrobiemy. :)
Zapraszamy do czytania naszych blogów.
Pozdrawiamy serdecznie
Jullaa i Łasica

8 komentarzy:

  1. Ależ nie ma za co dziewczyny ! ^^ Bardzo podoba mi się wasz blog i nie będę mieć nic przeciwko temu jeśli będziecie pisać tu coś częściej ! Rozdział super. Ziomek trochę nieobecny ale czasem każdemu się zdarza. Mam tylko nadzieje ze pozna tam jakaś fajna dziewczynę i będzie miał kogoś nowego a nie ulegnie Agnieszce. Raz go rąk zawiodła wiec równie dobrze może zrobić to po raz kolejny. Pozdrawiam ciepło i czekam na kolejny ^^ w wolnej chwili zapraszam do mnie http://siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, że rzuci te Agnieszkę w cholerę, ale mu się dobroć włączyła :D
    Super rozdział;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnyy ten rozdział :D <33 Zapraszam do mnie : http://zamarzeniamigoni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział, też myślałam, że rzuci Agę.
    Zapraszam serdecznie na opowiadanie, w roli głównej Carson Clark ;)
    Pozdrawiam ;*
    http://perfect-life-through-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, dziewczyny, jesteście super ;)
    Myślałam, że się nie złamie... Ciekawa jestem jak będzie wyglądał ten weekend, jak Agnieszka sobie to wyobraża...
    Kiepsko, że Łukasz ignorował Kamilę... :/ Ale fajnie się czytało o jego przygotowaniach do spotkania :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog super! :* Ale cały czas wchodzę i nie widzę nowego rozdziału ! ;( Wracaj bo czekamy! :* ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomysł na akcje i bloga świetny ;D tym bardziej, że Kamila pochodzi z mojego jakże "slicznego" zadupia - Tomaszowa ;D swoją drogą, zastanawiam się, skąd pomysł akurat na to miasto xd ale nawiązując do rozdziału ; p bardzo fajny, lekko się czyta. Łukasz niestety nie popisał się za bardzo odpływając.. Ale co poradzić. Agnieszka.. Teraz to chce walczyć o małżeństwo, ale jak zabawiała się z Krzysiem to nie pamiętała o tym, że ma męża.. -.- Kamila wydaje się być.fajna dziewczyną. Mam nadzieję, że pokaże Ziomkowi, że istnieją na tym świecie wierne i normalne kobiety ;) tymczasem proszę o informowanie mnie ( nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com ) oczywiście jeśli to nie kłopot ; p czekam na następny i pozdrawiam z tomaszowskiego zadupia ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Asi, która subtelnie mi dziś przypomniała o tym blogu, wreszcie udało mi się wszystko nadrobić. Biedny Łukasz...to wszystko stało się tak nagle i widać, że trochę go to przerasta, bo nie może przestać o tym myśleć...No i Agnieszka za bardzo nie pomogla przyjeżdżając i wyskakując z tą dziwną propozycją. Czy ona naprawdę myśli, że przez jeden weekend wszystko naprawi?
    Kamila wydaje się być fajną dziewczyną , aczkolwiek bardzo mało o niej wiemy, ciekawe jak to się dalej potoczy. Postaram się już być na bieżąco :) pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń